Podnieś szklankę, a nie sztangę – fizyczność ofiary neurologicznych zaburzeń
Let the body be as healthy as the psyche

According to Osho: „All our problems are very small. The ego, on the other hand, magnifies them, makes them as big as possible. The ego cannot function otherwise. By exaggerating anger, suffering, desire and ambition, it becomes powerful itself” [Emotional Health. Transform anxiety, anger and jealousy into creative energy, ebook]. In contrast, Modzelewski Peter writes that: „[…] people who report feeling stressed or anxious act as if their situation is exceptional”[Stand Up: Stress, Anxiety and Depression and Lifestyle, ebook] Let’s assume, however, that I’m not a panicking lunatic, but only need to find my way of dealing with my emotions, because according to Sarah Knight: „What happens in your life sucks exactly as much as you think it does”[How to Calm Your Thoughts, ebook].

Upon receiving a long-term diagnosis, one begins to live life in two ways: as a healthy person enjoying life and a sick person preparing for the future. Hope is present everywhere, although the reality is not optimistic. No, one lives as a healthy person, because one does not know what awaits and how to prepare for it. Memories are a painful reminder of limitations. With an acquired disability comes a long process of adjustment. Success doesn’t mean that we won’t feel regret, anger or a sense of injustice, but it does help to have a realistic perception of one’s situation and capabilities. This applies to both patients and their loved ones, so that they realize this and don’t set goals for the disabled that they can’t meet. At some point „normality” ends and will not return, and the disease process is irreversible.

The spirit wants more than the body can. Physical activity depends on health, but health also depends on physical activity. Lack of coordination, balance, agility and regret for lost activity. Limitations and a change in perspective. Reducing expectations and increasing factors that determine success. Functionality becomes a training goal, defining future and current exercise.

And what does this functionality of mine look like? Varies. Often I discover my limitations while doing an activity, but fortunately I haven’t yet had any situation that would turn me back or turn me off my chosen route – which can happen, for example, in the case of a staircase without a banister. I also very often impose limitations on myself and give up on something, just because in the future the activity will be difficult or impossible to perform, or will require an outside person to support or take over.

Pictures of my condition do not show it, only a video would show how clumsily I walk, possibly making tea, or any other activity that requires speed and precision. I’m slow to paint, slow to tie my shoelaces, slow to button buttons, slow to handwrite and generally slow at everything. However, better slow than not at all… All my problems are a veritable interweave, they are either the result or the cause of my illness and it is impossible to separate them…. Of all the ailments I have, each one fiercely fights for the one most powerfully ruining my life so far. I have no intention of thanking my illness, apologizing and considering it a divine plan. What hurts me is how much of a barrier it has put up for me and how much it has changed my life. She forced changes that are already heavily demanding, and this is just the beginning. She took what she could and shattered it decently. Unfortunately, what happens to us is not always good or serves something good.

I take the recommended high-dose Coenzyme Q10 (1200 mg), in addition to vitamin B12 and E400 , because they are good for the brain, D3, because it is recommended for hypothyroidism – which I have – and Mg with K for the painful cramps that occur in this condition. For depression I was taking Moklar, but it was changed to Parogen, which helps more strongly with anxiety. I see a speech therapist once a week, and 2-3 times with a physical therapist. I exercise physically and have fascial therapy, combined with craniosacral therapy. In addition, I work at home, but my activity needs to be increased and structured. 

It’s time to reevaluate my life … and not to allow anymore, not a single drop of sadness. I’m continuing what I’ve been doing. Speech therapy, physiotherapy, psychologist, psychiatrist. Medical help is my first step to regain my life balance, although the cure is not there. Self-care is as important to me as help from professionals. We all strive for the same thing, a healthy spirit and a healthy body. Without one, there is no other. Books give me a broad horizon to see how mankind lived and how they overcame the difficulties they encountered both in the past and today. Changing views and attitudes is long-term and will certainly not magically happen after reading a few studies, but hopefully it will provide me with valuable knowledge that I will turn into a valuable life. Exclusive existence is a waste of earthly resources….

Drugs. Sports. Nutrition. Herbs…

Ciało niech będzie zdrowe jak psychika

Według Osho: ”Wszystkie nasze problemy są bardzo małe. Natomiast ego powiększa je, czyni je tak wielkimi jak to możliwe. Ego nie potrafi funkcjonować inaczej. Wyolbrzymiając gniew, cierpienie, pożądanie i ambicje, samo staje się potężne” [Zdrowie emocjonalne. Przemień lęk, złość i zazdrość w twórczą energię, ebook]. Natomiast Modzelewski Piotr pisze, że: „[…] lu­dzie, któ­rzy zgła­sza­ją od­czu­wa­nie stre­su lub lęku za­cho­wu­ją się jakby ich sy­tu­acja była wy­jąt­ko­wa” [Wstań. Stres, lęki i depresja a styl życia, ebook] Przyjmijmy jednak, że nie jestem panikującą wariatką, a jedynie muszę znaleźć swój sposób radzenia sobie z emocjami, bo wg. Sarah Knight: “To, co dzieje się w twoim życiu, jest do bani dokładnie w takim stopniu, jak ty sam uważasz” [Jak uspokoić swoje myśli, ebook].

W momencie otrzymania długoterminowej diagnozy zaczyna się żyć dwojako: jako zdrowy cieszący się życiem i chory przygotowujący się na przyszłość. Nadzieja obecna jest wszędzie, choć rzeczywistość nie napawa optymizmem. Nie, żyje się jak zdrowy, bo nie wiadomo co nas czeka i jak się do tego przygotować. Wspomnienia boleśnie przypominają o ograniczeniach. Wraz z nabytą niepełnosprawnością rozpoczyna się długi proces przystosowania się do sytuacji. Sukces nie oznacza, że nie będziemy odczuwać żalu, gniewu czy poczucia niesprawiedliwości, lecz pomaga w realnym postrzeganiu swojej sytuacji i możliwości. Dotyczy to zarówno chorych jak i ich bliskich, aby zdawali sobie z tego sprawę i nie stawiali niepełnosprawnym celów, których nie potrafią spełnić. W pewnym momencie”normalność” się kończy i już nie wróci, a proces chorobowy jest nieodwracalny.

Duch chce więcej, niż może ciało. Aktywność fizyczna zależna jest od zdrowia, ale i zdrowie zależne jest od aktywności fizycznej. Brak koordynacji, równowagi, zwinności i żal za utraconą aktywnością. Ograniczenia i zmiana perspektywy. Zmniejszenie oczekiwań, a zwiększenie czynników determinujących sukces. Funkcjonalność staje się treningowym celem, definiującym przyszłe i obecne ćwiczenia.

A jak wygląda ta moja funkcjonalność? Różnie. Często moje ograniczenia odkrywam w trakcie wykonywania jakiejś czynności, ale na szczęście nie miałam jeszcze żadnej sytuacji, która by mnie zawróciła bądź wyłączyła z obranej trasy — co może się zdarzyć np. w przypadku schodów bez balustrady. Bardzo często też sama sobie nakładam ograniczenia i z czegoś rezygnuję, tylko dlatego, że w przyszłości aktywność ta będzie trudna lub niemożliwa do wykonania, bądź będzie wymagała wsparcia lub przejęcia przez osobę z zewnątrz.

Na zdjęciach mojej choroby nie widać, dopiero film ukazałby, jak pokracznie chodzę, ewentualnie zrobienie herbaty, bądź jakakolwiek inna czynność wymagająca szybkości i precyzji. Wolno się maluje, wolno zawiązuje sznurówki, wolno zapinam guziki, wolno odręcznie pisze i ogólnie wszystko wolno. Jednak lepiej wolno niż wcale… Wszelkie moje problemy to istna przeplatanka, są wynikiem, bądź przyczyną mojej choroby i nie da się ich rozdzielić.. Ze wszystkich posiadanych przeze mnie dolegliwości, każda zaciekle walczy o tę najmocniej rujnującą dotychczasowe życie. Nie mam zamiaru dziękować mojej chorobie, przepraszać i uważać ja za boski plan. Boli mnie to, jak duże bariery mi postawiła i jak bardzo zmieniła moje życie. Wymusiła zmiany, które już teraz są mocno wymagające, a to dopiero początek. Zabrała, co mogła i porządnie rozbiła. Niestety, to co nam się przydarza, nie za­wsze jest dobre bądź służy cze­muś do­bre­mu.

Przyjmuje polecany w dużej dawce Koenzym Q10 (1200 mg), dodatkowo witaminę B12 i E400 , bo są dobre dla mózgu, D3, bo jest polecana przy niedoczynności tarczycy — którą mam — i Mg z K na bolesne skurcze, występujące w tej chorobie. Na depresję przyjmowałam Moklar, ale został zmieniony na Parogen, pomagający mocniej z lękami. Z logopedą spotykam się raz w tygodniu, a 2-3 razy z fizjoterapeutą. Ćwiczę fizycznie i mam terapię powięziową,  w połączeniu z terapią czaszkowo-krzyżową. Dodatkowo pracuję w domu, jednak moja aktywność wymaga jej zwiększenia i uporządkowania. 

Czas przewartościować swoją życie… i nie dopuścić już, ani jednej kropelki smutku. Kontynuuję to, co robiłam. Logopedia, fizjoterapia, psycholog, psychiatra. Pomoc lekarska jest moim pierwszym etapem w celu odzyskania równowagi życiowej, choć leku nie ma. Samodzielne działanie jest dla mnie równie ważne jak pomoc profesjonalistów. Wszyscy dążymy do tego samego, zdrowy duch i zdrowe ciało. Bez jednego, nie ma drugiego. Książki dają mi szeroki horyzont, aby zobaczyć, jak ludzkość żyła oraz w jaki sposób pokonywała napotkane trudności zarówno kiedyś jak i dzisiaj. Zmiana poglądów oraz podejścia jest długoterminowa i na pewno nie wydarzy się magicznie po przeczytaniu kilku opracowań, miejmy jednak nadzieję, że dostarczy mi wartościowej wiedzy, która przekuję w wartościowe życie. Wyłączna egzystencja to marnotrawstwo ziemskich zasobów…

Leki. Sport. Odżywianie. Zioła!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *